Dzisiaj wymyśliłam sobie, że przydałoby się mieć więcej tak bardzo popularnych lawendowych woreczków.
Uszyłam tylko dwa, ale już mam rodzinne zamówienia na więcej....
Jeden z nich pojechał już do Gdańska wraz z wcześniej prezentowanym różowym misiem oraz solniaczkiem, jako niespodziewany prezent dla mojej przyjaciółki i jej małej Oli.
Ciekawe, czy jak jutro go otrzyma to będzie zdziwiona?
Mam nadzieję, że Ola polubi nowego misia tak samo jak króliczka...
No nic, chyba muszę się zbierać pod prysznic i do łóżka, bo jutro rano mam zamiar wyruszyć na bazar w poszukiwaniu sama nie wiem czego:-)
Urocze woreczki!
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu i udanych łowów na bazarze:-)
Śliczne, gustowne, skromne a zarazem bardzo ozdobne.
OdpowiedzUsuńPrześliczne woreczki :)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUrocze woreczki, a pachną pewnie nieziemsko:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem woreczkow z lawenda nigdy nie jest za duzo. Ja je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTe Twoje sa slodkie, slicznie sie prezentuja.
Pozdrawiam niezwykle cieplo.