Były sobie koszyczki nikomu niepotrzebne... leżały w szafce w domku letniskowym moich rodziców, zakurzone i przybrudzone.
Pomyślałam sobie, że przydałby się im mały lifting... a u mnie, co w głowie, to i od razu muszę w czyn przerodzić. Zabrałam więc koszyczki, wymyłam, wysuszyłam i po swojemu obszyłam.
I tak oto w nowej szacie będą przydatną ozdobą przedpokoju, mojego oraz mojej mamy.
Jeden z nich już służy w moim przedpokoju jako pojemnik na klucze i portfele, a drugi wkrótce powędruje do swojego nowego domu.
A mi już marzą się kolejne wyzwania. I tak całe niedzielne popołudnie oraz dzisiejszy ranek szukałam potrzebnych mi materiałów do nowego wyzwania. A będą to magnesy takie jak robi Monika z Przy kominku siadam. Są one takie cudne, że muszę spróbować. Może uda mi się je zrobić jeszcze w tym miesiącu, bo niestety muszę zakupić parę niezbędnych rzeczy aby móc zacząć;)
Pozdrawiam Was gorąco i życzę miłego tygodnia!
Prześliczne koszyczki :)Bardzo mi się podobają:)Dziękuję Kochana za odwiedzinki na blogu:)Ach na sercu tak miło:)Słoneczne buziaczki posyłam:)
OdpowiedzUsuńAle fajna zmiana . :D Musiałabym też pomyśleć nad jakimś schowkiem dla przydasi przedpokojowych jakie walają się po szafce;) Pozdrawiwam i ślę bużiaki stałej bywalczynie :D
OdpowiedzUsuńSuper te Twoje koszyczki.Na pewno bardzo się przydadzą w przedpokoju.Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę u mnie.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tymi koszykami.Genialne wykonanie. Zazdroszczę umiejętności szycia, dla mnie to czarna magia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie
Świetne i do tego praktyczne.
OdpowiedzUsuń